Wyspa Rodos

windsurfingowa strona Dziobaka

Początek

Historia wyprawy

Ekipa

Opis / logistyka

Rodos 2001

Dziobaka strona surf

dziobak.pl

Stowarzyszenie Wiater
Kontakt

 

 

 

 

 

 

Ixia surf   Ixia plaża  Rodos

Kamiros

 

Dolina motyli                  hotel Dias

 Faliraki plaża

Panoramik

zatoka A.Quinna

 

Lindos

Prasonisi (surf)

 

Nasze wakacje zostały przygotowane przez biuro podróży, w którym wykupiliśmy pakiet: przelot + hotel + wyżywienie. Po wyspie planowaliśmy jeździć, więc wynajem samochodów załatwiliśmy we własnym zakresie.

Wystartowaliśmy z małymi przygodami i dużym opóźnieniem z lotniska w Katowicach, później już poszło gładko. Lot bez kłopotów, lądowanie też, operacje z samochodami - również.

Hotel Dias jest niewielkich obiektem znajdujących się praktycznie w centrum miejscowości Faliraki, ale na tyle nie w centrum, że jest to ciche i spokojne lokum, w sam raz dla osób szukających wytchnienia. Hotel wyposażony jest w basen, a pokoje są klimatyzowanie (więcej na ten temat poszukaj w opisie hotelu - link znajdziesz na mapie powyżej)

Po wyspie poruszaliśmy się samochodami, nie były to super-wypasione bryki, ale całkiem przyzwoite Matizy (w wersji z klimatyzacją). Spokojnie mieściły 4 osoby i sprzęt windsurfingowy (z czego część, czyli maszty jechały w środku). Niestety moc silników nie była wystarczająca i zanim zaaklimatyzowaliśmy się do temperatury na wyspie, to klima skutecznie spowalniała jazdę i zwiększała spalanie. Natomiast autka sprawdziły się zarówno w jeździe po asfalcie, bitych drogach jak i po piasku (na Prasonissi podjeżdżaliśmy praktycznie na sam brzeg morza).

Na wyspie przeżyliśmy strajk paliwowy. Co prawda nie zastopował on naszych wypraw na spoty czy w celach poznawczych, ale wprowadził lekki dyskomfort. Zaradność i nasze doświadczenia z czasów kryzysu w Polsce spowodowały, że nie czekaliśmy aż strajk się skończy i paliwo pojawi się wreszcie na stacjach, ale szukaliśmy go (z pozytywnym skutkiem) na mniejszych stacjach z daleko od głównych tras.

Drogi na wyspie są całkiem przyzwoite, chociaż niektóre odcinki (zwłaszcza te, które były w trakcie remontu) były fatalne, ale chyba mentalność drogowców w Grecji i w Polsce jest podobna, bo przez dwa tygodnie pobytu na wyspie prace remontowe nie posunęły się wcale, a drogowców spotkaliśmy w gaju oliwnym, gdzie w cieniu drzew szukali schronienia.